wtorek, 24 grudnia 2013

001.

Czasami to, co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni. Wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło. 


 Tak naprawdę jestem już martwa, po prostu nadal oddycham. Umieram każdego dnia, godzina po godzinie. Nie jestem w stanie zliczyć wszystkich momentów, w których niczego nie pragnęłam bardziej od śmierci. Dni ciągną się nieubłaganie, za to czas płynie powoli, czasem nawet zatrzymując się w miejscu, pozwalając mi spojrzeć w niebo i przez tę jedną chwilę mieć nadzieję.
 Nadzieja-coś, co straciłam dawno temu, tak dawno, że nawet nie pamiętam, czy kiedykolwiek ją miałam. Kto wie, może tylko wyobrażam sobie, że kiedyś byłam inna. Świat w którym żyję egzystuję, pustka, która mnie otacza pozbawia mnie nieubłaganie złudzeń, którymi zwykłam się karmić. Wskazówki zegara bezgłośnie płyną, nie mówiąc ani słowa, jakby potrafiły tylko biernie patrzeć i akceptować fakt, że stopniowo zmierzam ku autodestrukcji i nikt nie jest w stanie mnie powstrzymać.
 Nikt nie wie. Zbudowałam wokół siebie mur, stworzyłam doskonałą parodię osoby którą jestem, tylko po to, żeby nikt nie wpadł na głupi pomysł ratowania mnie. Przeklęty paradoks, za wszelką cenę nie chcę być uratowana, jednocześnie czekając tylko na to. Magiczny dzień, w którym wszystko się zmieni, świat obróci się o 180 stopni i głosy w głowie powiedzą mi, że jednak warto żyć.
 W marcu kończę 18 lat. Równie dobrze mogę napisać, że kończę 80, bo czuję się jak osiemdziesięciolatka, zmęczona życiem i wszechobecnym prymitywizmem, reprezentowanym przez ludzi których znam. Bezmyślna, bezcelowa gonitwa, życie z dnia na dzień, szkoła-chłopcy-bałagan w pokoju-szkoła-ploteczki-szkoła-chłopcy. Żyją z zamkniętymi oczami, jak zwierzęta, których jedynym celem jest zaspokajanie swoich podstawowych potrzeb. Nie czytają, nie czują, nie widzą, pokazują to, co spodoba się innym. Ich własne poglądy, powody ich istnienia lub nieistnienia chowają tak głęboko w sobie,jak tylko mogą, bo boją się osądu i odrzucenia. W końcu o nich zapominają, a nazywają to dorosłością.
 Jestem Piotrusiem Panem i nigdy nie dorosnę. Nigdy się nie zestarzeję, zawsze będę młoda i piękna. Żyć mogę tylko sercem, w moim własnym prywatnym świecie, w którym magia spotyka się z rzeczywistością, miłość jest wieczna i dobro zawsze zwycięża.
   Kierowana chęcią znalezienia samej siebie gubiłam się miliard razy. Próbowałam, naprawdę próbowałam dostosować się do tego świata, ale cóż. Zwykłam mówić, że nie to serce i nie ta dusza. Urodziłam się w złej epoce, skoro większość docierających do mnie informacji powoduje, że mam ochotę podciąć sobie żyły. Wszystko czego ode mnie oczekują, to to, żebym w końcu zeszła na ziemię i zaczęła być taka jak oni. Niedoczekanie. Wolę być martwa, niż normalna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz